ROK 2018 BYŁ DLA MNIE ZDECYDOWANIE NAJLEPSZY - WYWIAD Z KRZYSZTOFEM RADZISZEWSKIM
2018-12-09 00:30:10
Krzysztof Radziszewski to pływak, reprezentujący barwy UKS G-8 Bielany. Związany z bielańskim klubem zawodnik, coraz mocniej akcentuje swoją obecność w czołówce krajowej, pomimo bardzo młodego wieku. Zapraszamy do rozmowy z Krzysztofem Radziszewskim.
- Pomimo młodego wieku odnosisz już spore sukcesy w pływaniu, reprezentując obecnie UKS G-8 Bielany. Kiedy podjąłeś decyzję o rozpoczęciu treningów pływackich i co Cię do tego skłoniło?
- Pływam już od 9 lat, więc ponad połowę życia. Decyzja o rozpoczęciu tego rozdziału była dosyć spontaniczna, gdy moja mama zobaczyła w szkole podstawowej ogłoszenie o naborze do eksperymentalnego rocznika, który rozpoczynał pływanie od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Jeśli dobrze pamiętam wcześniej przyjmowali dopiero od trzeciej klasy. Idąc na nabór miałem już jakieś podstawy w pływaniu, więc test myślałem, że pójdzie bez problemu. Okazało się jednak, że to takie wszystko nie jest takie proste i przyjęli mnie dopiero za trzecim podejściem.
- Obecnie reprezentujesz barwy bielańskiego G-8, wcześniej pływałeś w BUKS. Czy to oznacza, że na Bielanach jest klimat do uprawiania pływania?
- Myślę, że coś w tym jest. W BUKS (Białołęcki Uczniowski Klub Sportowy - przyp. red.) zdobyłem podstawy, ale prawdziwe pływanie zaczęło się w UKS G-8 Bielany. Na pewno mam bardzo dobre relacje z trenerem Wołkowem, przez co treningi są bardzo efektywne. Myślę, że pomaga też podejście samego trenera do treningów. Atmosfera jest przyjemna, ale jak wiadomo nie można sobie na zbyt wiele pozwolić. Trenerzy cały czas się rozwijają w swoim fachu przez wyjazdy na zawody międzynarodowe takie jak Mistrzostwa Europy czy Świata, ale także konferencje dla trenerów. Nie można zapomnieć też o osobach, z którymi się ściągamy na treningu. Bardzo często motywujemy się nawzajem, przez co nasze wyniki od razu szybują w górę
- Mamy końcówkę 2018 roku. To czas podsumowań. Co udało się zrobić sportowo i co uważasz za swój największy sukces?
- Rok 2018 był dla mnie zdecydowanie najlepszy. Już na początku roku miałem wyjazd na zawody międzynarodowe na Cyprze, które świetnie wspominam. Potem Mistrzostwa Polski seniorów gdzie pomimo męczącej choroby zapalenia zatok, udało mi się wykręcić super wyniki, bijąc rekord Polski w swojej koronnej konkurencji, czyli na 50m grzbietem. Pobiłem rekord zarówno swojego, jak i starszego rocznika (16 i 17 latków). Wynik pozwolił mi na piąte miejsce wśród seniorów. To zapewniło mi to wyjazd na pierwszą tak dużą imprezę w mojej karierze, czyli Mistrzostwa Europy juniorów w Finlandii. Tam pomimo dalszych problemów zdrowotnych udało mi się zakwalifikować do półfinału w mojej konkurencji. Zobaczymy co przyniosą jeszcze Mistrzostwa Polski rocznikowe jak i seniorskie, które będą ostatnimi moimi zawodami w tym roku. Trzymajcie za mnie kciuki i życzcie mi szczęścia.
- Jakieś zawody, porażki w mijającym roku?
- Nie podchodzę do sportu w kategorii zwycięstw i porażek. Traktuję sport jako możliwość ciągłej nauki i rozwoju. Swego rodzaju zawodem było właśnie rozchorowanie się na MPS w maju. Nastawiałem się na te zawody mentalnie, a choroba tylko chciała mi przeszkodzić w osiągnięciu mojego celu. Udało się zrobić swoje, pobić rekordy i dostać się na Mistrzostwa Europy juniorów. Po mistrzostwach seniorów pojechałem prosto do szpitala, gdzie lekarze pomogli mi jak najszybciej dojść do siebie. Wszyscy dziwili się, że w takim stanie dawałem radę pływać i w dodatku z takimi rezultatami. Odleżałem swoje i stanąłem szybko na nogi (za co bardzo dziękuję zajmującym się mną lekarzom w szpitalu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego), po czym zacząłem przygotowania do Mistrzostw Europy. Miałem tylko miesiąc na zrobienie formy i niestety dopadła mnie kolejna infekcja. Starałem się ją jak najszybciej zwalczyć. Poleciałem do Finlandii dalej przyjmując antybiotyk i myślę, że właśnie to pokrzyżowało mi trochę plany na pierwsze starty. Dystans 100 metrów grzbietem popłynąłem dużo gorzej niż półtora miesiąca wcześniej. Było to aż 2 sekundy wolniej, jednak nie poddawałem się i ostatniego dnia udało mi się wejść do półfinału, gdzie zebrałem cenne doświadczenie, dlatego nie uważam tego za porażkę tylko pewien zawód.
- Warto wspomnieć o tym, że ostatnio dołączyłeś do grona stypendystów Akademii Veolia. Jak istotne jest wsparcie finansowe dla młodych pływaków z Twojego puntu widzenia?
- To jest dość istotny temat. Pływanie nie tylko dla młodych pływaków nie jest dochodowym sportem bo jak dobrze wiemy seniorzy też łatwo nie mają. Głównym wydatkiem są w mojej ocenie odżywki, stroje startowe i fizjoterapia. Fizjoterapia, na którą wydałem znaczną część stypendium od dzielnicy Bielany, jest niezbędna przy ciężkim treningu i zapobieganiu kontuzjom. Odżywki (a niestety nie jest to tania sprawa) są bardzo potrzebne do odpowiedniej diety sportowca, bo nie wszystko jesteśmy w stanie dostarczyć naszemu organizmowi w jedzeniu. Z kolei stroje startowe nie starczają na długo ponieważ szybko się rozciągają. Czasami zdarza się, że niefortunnie pęknie komuś podczas zakładania i co wtedy? Rzadko kiedy osoba w moim wieku na zawody zabiera na tyle dużo pieniędzy, żeby kupić nowy strój na miejscu. Jest to wydatek około tysiąca złotych. Dzięki stypendium można odciążyć rodziców którzy mają i tak wiele wydatków. Kolejna sprawa to koszty wyjazdów na zawody. Klub robi co może, za co możemy być naprawdę wdzięczni osobom w zarządzie. Na niektóre zawody niestety klubowi nie starczy budżetu, aby zapewnić całkowite pokrycie kosztów tak licznej grupie. W takich właśnie chwilach pomaga stypendium.
- Twoje dotychczasowe sukcesy pozwalają przypuszczać, że będziesz nadawał ton polskiemu pływaniu w najbliższych latach, czego wszyscy Ci życzymy. Zapewne jak dla każdego pływaka Twoim marzeniem jest występ na IO. Stawiasz sobie jakąś konkretną datę na taki olimpijski debiut?
- Bardzo dziękuję za takie miłe słowa. Co do IO, małymi krokami zbliżam się do minimów, oczywiście robię z roku na rok spore postępy jednak chyba nie będą one później aż tak duże. Nie każdy jest jak Michael Phelps, który pojechał na igrzyska w wieku 15 lat. Myślę, że do Tokio w 2020 roku jeszcze nie dam rady zrobić minimum, chociaż kto wie, kto wie (śmiech - przyp. red). Bardziej prawdopodobną datą będzie 2024 r i Igrzyska w Paryżu.
- Coraz głośniej mówi się o planach budowy 50-metrowego basenu na Bielanach. Jak oceniasz ten pomysł?
- Basen 50-cio mętrowy na Bielanach byłby czymś świetnym. Trening na długim basenie to podstawa w przygotowaniu pływackim. Zdaję sobie sprawę, że nie bylibyśmy jedyną grupą tam trenującą, jednak taki obiekt pomógłby odciążyć naszą liczną grupę, bo czasami robi się naprawdę ciasno na basenie. I tak dzięki niezastąpionej organizacji treningów jakoś dajemy radę. Byłoby też trochę bliżej niż jechać na Inflancką. Generalnie bardzo popieram pomysł budowy takiego obiektu na Bielanach. Wielka szkoda, że w stolicy kraju nie ma obiektu, na którym można rozegrać poważne międzynarodowe zawody. Możemy tylko brać przykład z Łodzi i Poznania, gdzie do tego sportu podchodzi się naprawdę poważnie i takie obiekty istnieją.
Rozmawiał Mateusz Gotz / fot: Oficjalny Fanpage Krzysztofa Radziszewskiego