ABSOLWENT KUSEGO ZE ZŁOTEM HMŚ!

2018-03-04 23:17:03

W Birmingham zakończono Halowe Mistrzostwa Świata w lekkiej atletyce. Okazały się one bardzo udane dla biało-czerwonych. Absolutnie sensacyjny złoty medal i rekord świata na dystansie 4 x 400 metrów mężczyzn wywalczyli Polacy. Nie zabrakło w tej drużynie bardzo mocnych bielańskich akcentów, o których trzeba głośno mówić.


- My o tym marzyliśmy, trenowaliśmy ciężko i śniliśmy o takim biegu, całe pokolenia czterystumetrowców. Wy tego dokonaliście dla siebie, dla nas, dla 4x400 - zawsze razem! - nie ukrywał po biegu wzruszenia Minister Sportu i Turystyki, były lekkoatleta - Witold Bańka, który podzielił się emocjami na stronie portalu Twitter. Nie można się dziwić, bo Polacy zaskoczyli świat. Polska sztafeta 4x400 m w składzie: Karol Zalewski, Rafał Omelko, Łukasz Krawczuk i Jakub Krzewina pokonała faworyzowanych Amerykanów i niespodziewanie poprawiła dość znacznie rekord świata w hali, który obecnie wynosi 3:01.77. 

We wcześniejszej rywalizacji, dzięki której biało-czerwoni dostali się do finału, w składzie naszej reprezentacji rywalizował także Patryk Adamczyk. Biegnący na drugiej zmianie absolwent LO im. J. Kusocińskiego na Bielanach, trenuący pod okiem związanego z tą szkołą szkoleniowca, Roberta Kędziory, w eliminacjach spisał się wyśmienicie, oddając sztafetę na pierwszej pozycji, z czasem 1:32.61. Ostatecznie ten bieg nasi zawonicy minimalnie, o dwie setne sekundy przegrali, ale i tak wywalczyli awans do finału z drugiego miejsca. Zachowali także spore rezerwy co udowodnili w decydującym starcie.

Złoty medal sztafety 4 x 400 metrów powędrował więc również do Patryka Adamczyka, występującego na co dzień w klubie RLTL ZTE Radom, pod okiem wspomnianego wcześniej Roberta Kędziory. Rekord życiowy absolwenta "Kusego" to 46.96, ustanowione bardzo świeżo, bo pod koniec lutego bieżącego roku w Toruniu. W tej formie nie ma wątpliwości, że rekord na otwartych stadionach zostanie poprawiony jak tylko pogoda umożliwi starty poza halami.

Serdecznie gratulujemy!

MG fot: Facebook Doroty Grabiec