ORP KARAŚ PRZEPŁYNĄŁ BAŁTYK!

2017-08-30 09:57:41

Stało się! Sebastian Karaś to pierwszy człowiek, który przełynął wpłąw Morze Bałtyckie. 100 kilometrów wpław przez Bałtyk z Kołobrzegu do szwedzkiej wyspy Bornholm stało się faktem.



Pogoda w pierwszym etapie podejmowango wyzwania nie była łaskawa dla związanego z Bielanami pływaka, który mnóstwo czasu spędza na pływalni CRS Bielany przy ulicy Lindego i tam właśnie podejmował próbę bicia Rekordu Guinessa w pływaniu 24-godzinnym. Pisaliśy o tym tutaj. Początkowo długodystansowy pływak miał w planie wcześniejsze wypłynięcie w Bałtyk, ale pogoda nie była łaskawa. Ostatecznie udało się ruszyć 28 sierpnia w okolicach godziny 19:00. Sebastian Karaś asekurowany przez łódź James Cook pokonał 100 kilometrów w towarzystwie swojej ekipy oraz tysięcy kibiców, którzy za pomocą mediów społecznościowych z zapartym tchem śledzili wyzwanie, jakiego podjął się zawodnik. 

O godzinie 19:40 fanpage Sebastiana zameldował, że ten ma za sobą pierwszy kilometr walki. O 21:00 z minutami polski pływak miał za sobą już sześć kilometrów, przerywanych posiłkami, podawanymi Sebastianowi Karasiowi mniej więcej co 45 minut, oczywiście bez wychodzenia na powierzchnię łodzi. O godzinie 21:30 Karaś utrzymywał niezłe tempo pokonywania Bałtyku, płynąc każde 100 metrów w tempie 90 sekund.



Po północy Sebastian Karaś miał za sobą już 19 kilometrów w szybszym tempie 83 sekund na 100 metrów. Temperatura wody była stosunkowo niska, co nie pozwalało na robienie zbyt długich przerw na posiłki. Po 20 kilometrach pływania związany z Bielanami zawodnik zaczął skarżyć się na lekki ból pleców, co jednak nie przeszkadzało mu w pokonywaniu dalszych kilometrów.

O godzinie 3:40 podczas pływania w mroku Karaś minął 30. kilometr. O 5:20 było ich już 40, natomiast około 7:30 zawodnik zbliżył się do półmetka, pokonując 48 kilometrów i mając na tym etapie tempo 95 sekund na 100 metrów. Z relacji płynących od Sebastiana Karasia wynikało, że zaczynają boleć go mięśnie, co część ze śledzących w mediach społecznościowych komentujących, okrasiła uwagą, że to dobrze, bo to znak że Sebastian Karaś jest jednak człowiekiem. 



Po godzinie 12:00 po kilku godzinach płynięcia załogi bez możliwości kontaktu z fanami na brzegu, zameldowano że Sebastian Karaś ma za sobą ponad 60 kilometrow walki z morzem, przy fali sięgającej około jednego metra. Po osiemnastu godzinach walki z morzem i 70 000 metrów przepłyniętego dystansu Polak utrzmywał tempo 94 sekund na 100 metrów. Z łodzi podano mu między innymi mięso wołowe.

Po tym etapie przyszedł lekki kryzys i spowolnienie tempa do 105 sekund na 100 metrów. Na 24 kilometry przed finiszem Karaś skarżył się na lekką zgagę, z którą walczył herbatą z mietą podawaną z pokładu Jamesa Cooka. Pojawiły się także bóle mięśni karku. Sebastiana Karasia niewątpliwie motywowała bliskość celu oraz komunikaty, że coraz mniej dzieli Sebastiana Karasia od brzegu. Na 9,9 mil morskich do celu Polak płynął w tempie 100 sekund na 100 metrów. 

Między godziną 18:00, a 19:00 fani wiedzieli już, że cel uda się osiągnąć, bo do mety zostało jedynie 15 kilometrów, a Sebastian pozdrawiał kibiców. Niestety pojawił się mały problem w postaci spotkania statku, który wymusił na podejmującym wyzwanie pływaku lekką zmianę toru i wydłużenie swojej trasy. Na 6 kilometrów przed końcem zmagań Polak widział już latarnię morską na Wyspie, co powodowało, że dodatkowe siły motywowały go do osiągnięcia celu.

Na 5 kilometrów przed metą Sebastian Karaś zmagał się z dużymi prądami morskimi oraz przede wszystkim ogromnym zmęczeniem, wynikającym z nadludzkiego wręcz wysiłku, co jednak się udało i na Wyspie Bornholm Sebastiana Karasia powitały owację kibiców. - Cześć! - powitał fanów jakby nigdy nic Sebastian Karaś. - Nie wiem jak to zrobiłem. Czuję się dobrze - skomentował po dopłynięciu do mety pierwszy człowiek, który przepłynął Bałtyk.

Inicjatywę Sebastiana Karasia, podobnie jak podczas próby bicia Rekordu Guinessa na basenie CRS Bielany, wspierała mocno Dzielnica Bielany. - Znam Sebastiana osobiście. Można powiedzieć, że jestem jego podopiecznym i uczę się od niego tajników wydajności pływania. Od początku wierzyłem w sukces tej inicjatywy, bo to po prostu człowiek wyjątkowy. Skromny, pracowity, posiadający niewiarygodną energię i wiarę w to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Udowodnił to wczoraj, z czego wszyscy na Bielanach jesteśmy bardzo dumni. Gratulujemy i czekamy na kolejne inicjatywy, które na pewno będziemy bardzo mocno wspierali - skomentował sukces pływaka zastępca burmistrza Dzielnicy Bielany - Grzegorz Pietruczuk.

Warto dodać, że przedsięwzięcie miało nie tylko charakter sportowy, a Sebastian Karaś i jego ekipa wspierali podopiecznych Fundacji Dzieciom "Zdążyć z pomocą". Zbierane pieniądze uumożliwią podpiecznym Fundacji -  Jaśkowi - chodzenie, potrzeba jeszcze 8 tysięcy złotych. Z kolei Magda - druga z podopicznych, którą można było poznać podczas lutowego bicia rekordu Sebastiana na basenie, wymaga regularnej, kosztownej rehabilitacji.
 
MG / zdjęcia z fanpage Sebastiana Karasia